0
pabien 13 października 2022 12:41
Image

Ciekawe zlepy – to termin wymyślony przez moje córki, kiedy pierwszy raz znalazły się z Gruzji. Początkowo budziły u nich obrzydzenie, ale z czasem jednak fascynację. Tu ta wersja zaawansowana, ekspansywna

Image

I główny bohater. Mam coś na kształt lęku wysokości i niełatwo mi się chodziło po tych kładkach. One już nie pełnią swojej komunikacyjnej funkcji – nie da wejść do bloku i potem zjechać windą.

Image

Image

Image

Później przyszedł czas na przeprowadzkę do kolejnego hotelu i zwiedzanie centralnych części stolicy Gruzji.
Najbliżej była sala koncertowa. Przebudowa głównego budynku – rotundy poszła moim zdaniem trochę za daleko, ale pozostała klatka schodowa i zakratowane okna.

Image

Image

Tuż obok znajduje się centrum handlowe, pewnie kiedyś pełniło jakąś poważniejszą funkcję. Środkowa część uległa daleko idącej i mocno szpecącej przebudowie, ale od frontu nadal prezentuje się świetnie i niezwykle oryginalnie.

Image

Image


W okolicy znalazłem również bardzo elegancji niewielki budynek jednorodzinny. Uwagę zwracają ogromne (jak na owe czasy i tę cześć świata) okna.

Image


Na koniec dnia poszedłem na basen

Image

Image

Image

Eksplorację okolic centrum kontynuowałem następnego dnia. Zaczęło się od parku 9 kwietnia. Poszedłem tam oglądać mozaikową rzeczkę

Image

Znalazłem również nietypowy pomnik rewolucji. Taki smutny. Zmylił mnie napis po rosyjsku w brzmieniu: „wieczna pamięć bohaterom rewolucji.” To nie była ta rewolucja i ci bohaterowie. Po I wojnie Światowej Gruzja miała krótki epizod niepodległości. Istnieje prawdopodobieństwo, iż byłby on znacznie dłuższy, gdyby nie wysoko postawieni Gruzini, w tym Józef Dżugaszwili, będący blisko wodza sowieckiej rewolucji. Ich lobbing spowodował, że państwo sowieckie nie pozostawiło Gruzji samej sobie. Jest to dodatkowy powód dla którego Gruzini nie przepadają za państwem przez które zostali przejęci. Warto tu zauważyć, że Tbilisi jest bardzo starannie wyczyszczone z sowieckich motywów. Jestem zaawansowanym znajdywaczem gwiazd pięcioramiennych oraz sierpów i młotów, a w Tbilisi udało mi się znaleźć tylko 2 – jeden na terenie targów, ale taki nie wprost i drugi branżowy, kolejowy, na dodatek drewniany

Image

Image

Image

Naprzeciwko pomnika rewolucji (po drugiej stronie mozaikowej rzeczki) stoi Nike z karabinami w tle.

Image

Na południe od parku, już na wzgórzu stoi taki oto dom. Muszę kiedyś dokładniej zbadać, kiedy powstał, bo wygląda trochę jakby awangardowo. Kawałek dalej w zamkopodobnej siedzibie mieści się w siedziba rządu.

Image

Image

Po przeskoku na drugą stronę Kury podziwiałem żłobek. To mój absolutny top obiektów wczesnej edukacji. Może się z nim równać jedynie przedszkole, które znalazłem w Medellin i które być może pojawia się w mojej niedokończonej relacji z pierwszej wizyty w Kolumbii.

Image

Nieopodal stoi widoczny z daleka a zasłonięty z budynek z ciekawym motywem dekoracyjnym (i zapewne przeciwsłonecznym) na fasadzie, również, jak budynek rządu zwieńczony blankami – one okazały się elementem często spotykanym w Tbilisi. Zważywszy na wieże mieszkalne Swanów i pochodzenie słowa powitania, można uznać je za motyw nawiązujący do lokalnej tradycji.

Image

Przeciw lokalnej tradycji powstał zaś kolejny budynek. Niestety trudny do odwiedzenia, chyba że się zorganizuje tam balangę lub zostanie na takową zaproszonym. To dawny pałac ślubów. Świecki, ale wyglądem nawiązujący do świątyni chrześcijańskiej. Tak się spodobał jednemu nowobogackiemu Gruzinowi, że na początku tego tysiąclecia sprywatyzował go sobie i urządził tam mieszkanko. Po jakimś czasie mu się to jednak znudziło i teraz wynajmuje go na imprezy.

Image

Po kolejnym skoku przez Kurę i tam zostałem zaskoczony przez wolnostojącą mozaikę o tematyce łowieckiej. Nie jest to arcydzieło, ale efekt zaskoczenia był wysoki. Kawałek dalej był kolejny ładny bloczek.

Image

Image

Celem była słynna mozaika strażacka. Po drodze znajdował się jeszcze dworzec autobusowy. Międzynarodowy, gdzie można znaleźć autobusy do szuji – chyba nikt nie ma wątpliwości w jakim kraju ta kreatura się znajduje?

Image

Image

Image

Strażacy nie chcieli wpuścić do środka, a na dodatek postawili busa w sposób utrudniający fotografowanie zza płota. Ale obejrzeć się dało. Mozaika „tańczący z ogniem” jest imponująca w swojej szczegółowości.

Image

Image

W drodze powrotnej do hotelu godna odnotowania była jeszcze ceramiczna kompozycja na stacji metra Isani, dojazd do którego wymagał kolejnego przeskoku przez Kurę. Jeśli ktoś zastanawiałby się czemu wracałem jadąc w przeciwną stronę niż mój cel, służę odpowiedzią: korki nie dotyczą jazdy metrem.

Image

ImageNastępny dzień to przede wszystkim dwie wyprawy. Na północ i południe.
Na północ do Gruzińskich Kronik podchodziłem z pewną nieśmiałością. Specjalnie się im wcześniej nie przyglądałem, bo istniało ryzyko, że się poddam. Spodziewałem się komiksu o historii Gruzji i uznałem, że może to być ciekawe.
Pierwszym wyzwaniem było dotarcie tam komunikacją publiczną. Google zaproponowały mi podróż od drugiej strony i dalej pod górę polną drogą. Zastanawiałem się nawet, czy to miejsce nie jest przypadkiem do oglądania z daleka. Okazało się, że zupełnie nie o czym świadczył autokar z chińską wycieczką.
Kompozycja powstała aby uczcić 3K lat państwowości i 2K lat chrześcijaństwa w Gruzji. Nawet jeśli te liczby są lekko naciągnięte, to jednak przypominają, że cywilizacja istniała tam dużo wcześniej niż u nas.
Niestety realizacja jest delikatnie mówiąc taka sobie. Po pierwsze zrobiona w metalu, nie w betonie. Po wtóre komiksowa część nie dotyczy historii Gruzji tylko wydarzeń z westernu z nudnym drugim tomem – czyli scen z obu testamentów. Gruzińskie są postacie nad scenami – ja na razie ich nie odróżniam.

Image

Image

Wyprawa nie była jednak porażką, bowiem kompozycja stoi na wzgórzu, z którego rozpościerają się atrakcyjne widoki. Zarówno na miasto jak i Tbiliskie Morze. Ponadto wypatrzyłem ciekawy budynek i w drodze powrotnej do metra mogłem przejść się po okolicy, która widziana z samolotu zapowiadała sporo interesujących rzeczy do zobaczenia.

Image

Image

Bonusem było obserwowanie uczestniczek wycieczki robiących zdjęcia.

Image

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wypatrzony przeze mnie budynek nie został zaprojektowany jako mieszkalny. Zresztą kawałek dalej widziałem zasiedlony dawny urząd skarbowy, którego część biurowa przeniosła się do oficyny.
Znalazłem tam najbardziej ekspansywnego zlepa – wydaje się, że powiększanego dwukrotnie, wyglądający na nieczynny budynek o nieznanym przeznaczeniu oraz bloki z blankami na wzgórzu.

Image

Image

Image

Image


Przy ostatniej stacji metra jest osiedle ozdobione płytkami ceramicznymi. Całkiem malownicze.
Image

I jeszcze takie ciekawostki

Image

Image

Po zwiedzaniu wróciłem do hotelu, na kolejny nocleg przeniosłem się w inne okolice. Takie bardziej ormiańskie w stylu patrząc na systemy rur spustowych. Stamtąd zaś wziąłem autobus i czwarty raz tego dnia przekraczając Kurę pojechałem w nieznane. Miejsce zaznaczyłem na mapie, ale nie pamiętałem co mam tam znaleźć. Wysiadłem z autobusu na ostatnim przystanku i szybko zorientowałem się co miało być eksplorowane. A okolica okazała się piękna

Image

Bloki to dawne akademiki. Po drugiej stronie doliny znajduje się Uniwersytet. Można się do niego dostać kolejką linową lub mostem. O nim jednak później. Na początek bloki

Image

Image

Image

Image

Nie wiem kiedy i w jakich okolicznościach straciły one swoje pierwotne przeznaczenie. Teraz są budynkami mieszkalnymi. Mimo slumsowatego wyglądu, wcale nie dla wykluczonych. Tak jak kilka poprzednich przykładów pokazuje, mieszkańcy Tbilisi żyją w takich warunkach. Problem musi być olbrzymi zważywszy na adaptację wszystkiego co się da na cele mieszkaniowe. I tu pojawiło mi się pytanie, na które na razie nie znalazłem odpowiedzi. W jakim stopniu uchodźcy z Rosji pogarszają sytuację mieszkaniową w Tbilisi? Czy przypadkiem nie jest tak, że oni przyjeżdżający głownie z Moskwy i Petersburga, mający sporo pieniędzy poszukują takich mieszkań? Czy może jednak operują w wyższym segmencie. Jeden z forumowiczów pisał ostatnio, że w Tbilisi nie ma dostępnych do wynajmu mieszkań powiedzmy „normalnych” według naszych standardów. Z drugiej relacje, które do nas docierają o zepsuciu rynku przez Rosjan mają największe szanse pochodzić z rozmów z przedstawicielami „klasy średniej.” W Gruzji przecież, nie inaczej niż u nas, poszczególne grupy niespecjalnie się ze sobą komunikują.
Chodząc po tym osiedlu, całkowicie zafascynowany wyglądem budynków, gapiący się minutami na poszczególne ściany, czułem się trochę nieswojo, ale oczywiście nie spotkałem się z żadną negatywną reakcją mieszkańców. Tylko jeden z psów – normalnie cichych i spokojnych nie tolerował mnie – obcego i postanowił pójść za mną i poszczekać.

Oprócz akademików na osiedlu można znaleźć mniejsze, zgrabne budynki. Podejrzewam, że przeznaczone dla wykładowców.

Image

Gmachy uniwersyteckie też okazały się być niczego sobie. Zwłaszcza biblioteka (chwilowo pewnie czekająca na remont)


Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

wtak 13 października 2022 17:08 Odpowiedz
@pabien jak zwykle, niepłytkie i świetne ? .Mam tylko wątpliwości w ocenie obecnego nawału Rosjan e GE. Jednak to bardziej dezerterzy, niż uchodźcy.Uchodźców widziałem na dworcu w Przemyślu. Inni oni byli.
pabien 13 października 2022 23:08 Odpowiedz
Dezerter to osoba, która uchyla się od służby wojskowej. Ci z pierwszej marcowej fali nie byli nawet zagrożeni powołaniem, więc to nie ta motywacja. Ci z drugiej też nie są formalnie dezerterami, nie dostali powołania (prawdopodobnie, bo z powołaniem ciężko byłoby im wyjechać, choć to może tylko kwestia ceny). Oni uciekają, żeby nie znaleźć się w sytuacji bycia dezerterem. Uchodźca to w sumie bardziej prawniczy termin. Czy ci Rosjanie mają podstawy do ubiegania się o taki status? Pewnie jakby chcieli to by je znaleźli. Spróbuję jeszcze o tym napisać, ale to zajmie chwilę, bo to trudny i delikatny temat. Nie roszczę sobie przy tym prawa do nieomylności. Byłem tam raptem tydzień więcej patrzyłem niż rozmawiałem, a na pewno nie rozmawiałem z reprezentatywną grupą przybywających z Rosji, choć sytuacja każdego z nich była inna
kumkwat-kwiat 14 października 2022 05:08 Odpowiedz
Temat Rosja w Gruzji jest bardziej złożony, warto choćby posłuchać tutaj:https://dzialzagraniczny.pl/2022/05/jak ... odcast128/
pabien 14 października 2022 12:08 Odpowiedz
kumkwat_kwiat napisał:Temat Rosja w Gruzji jest bardziej złożonyNo co ty? A zauważyłeś, że dopiero zacząłem o tym pisać? I na dodatek zrobiłem wyraźne zastrzeżenie.Mogę ci objawić pewną prawdę: temat jest znacznie bardziej złożony niż to, czego mozesz dowiedzieć się z podcastu, do którego link zamieściłeś. Co więcej, napiszę o sprawach, które w trakcie tamtej rozmowy nie mogły być poruszone, bo ona odbyła się 5 miesięcy temu
wtak 18 października 2022 23:08 Odpowiedz
A ta flaga po lewej to nie Jemenu?Złotego orła widać.
pabien 18 października 2022 23:08 Odpowiedz
Uwierz, że rosyjska - takiego psikusa zrobił mi aparat przy sztucznym świetle. Kiedy się zatrzymałem i przyglądałem ze zdziwieniem, przechodzień powiedział mi "tak, nie wydaje ci się, to rosyjska flaga" i sam też zdjęcie zrobił
pacyfa 19 października 2022 12:08 Odpowiedz
@pabien Kiedyś kierowca taksówki w Tbilisi powiedział mi, że lokalsi nazywają ten budynek po ministerstwie ... "dwa ch*** w adin żop" ;)Ciekaw jestem, czy inne z charakterystycznych budynków też mają takie swoje nieformalne nazwy... :roll: BTW - "Tańczący z ogniami" też jest rewelacja, muszę to kiedyś zobaczyć na własne oczy.
wtak 23 października 2022 17:08 Odpowiedz
pabien napisał:... Po drodze natknąłem się na jedyną rosyjską flagę (na dodatek w Alei Rustawellego). Była na balkonie kościelnej fundacji. Takie są teraz te kościoły, i takie najczęściej były. pabien napisał:Uwierz, że rosyjska - takiego psikusa zrobił mi aparat przy sztucznym świetle. Kiedy się zatrzymałem i przyglądałem ze zdziwieniem, przechodzień powiedział mi "tak, nie wydaje ci się, to rosyjska flaga" i sam też zdjęcie zrobił@pabien nie dawała mi spokoju ta rosyjska flaga w Gruzji, jeszcze przy al. Rustawelego, parę metrów od parlamentu, pod którym w przeszłości były takie liczne demonstracje przeciwko Rosjanom.Spadł mi kamień z serca, że to jednak nie rosyjska flaga . Nie mogłem uwierzyć w taką przemianę Gruzinów.W budynku ma siedzibę fundacja katolicka. Kościół jest zaangażowany w pomóc humanitarną dla Jemenu, dlatego domniemywałem , że to jego flaga. Kolorystyka wskazuje, iż równie dobrze może być egipska lub z kilku innych krajów arabskich. Z całą pewnością dolny pas jest czarny.O tym, że nie pałają tutaj miłością do Rosji potwierdzają także obiekty na podłodze klatki schodowej obok fundacji znajdującej się w tym samym budynku.
pabien 23 października 2022 17:08 Odpowiedz
Ok, nie wiem jakim sposobem ja wyraźnie widziałem tam flagę rosyjską. Nawet kolejność kolorów jest nie taka
wtak 23 października 2022 23:09 Odpowiedz
Dobre jest to, że ja także inaczej widziałem te kolory. Jemen, czy Egipt mają inny układ pasów ;) .Powiedzmy jednak tak: dobrze, że nie rosyjska.
niedzwiecki-pl 24 października 2022 17:08 Odpowiedz
Dodam tylko krótko:1. Dojście do władzy Iwaniszwilego nie było efektem racjonalnych wyborów demokratycznych. Głosy były kupowane, powstał nawet w owym czasie cały system redystrybucji środków. Aby wesprzeć Iwaniszwilego, Kreml podłączył go do lukratywnych biznesów w Rosji. Ale po wyborach kasa musiała płynąć w drugą stronę. Dla Iwaniszwilego polityka to instrument finansowy. Za pomocą instrumentów państwa licytowano wszystkie dochodowe biznesy, które pośrednio lub bezpośrednio przejmował Bidzina Iwaniszwili. W krótkim czasie w jego rękach znalazło się około 80% PKB kraju. Obecnie Iwaniszwili nie musi pełnić roli politycznej, bo i tak jest nazywany carem Gruzji. On wyznacza kto co ma robić.2. Gruzja obecnie nie jest tak przejrzysta, jak była za czasów Sakaszwilego. Zastopowano policję i sądy, co spowodowało głośne napady rabunkowe tego lata w Batumi. Iwaniszwili uwolnił także znaczną część przestępców. Infrastruktura powstała za Sakaszwilego nie jest remontowana, a nowa nie powstaje, za wyjątkiem kilku chińskich projektów.3. Obecny najazd Rosjan można by powstrzymać, ale niestety jest cena którą płaci Gruzja za pośredniczenie w handlu z Rosją, także bronią. I nic tu nie da nastawienie proukraińskie społeczeństwa.4. Prezydent სალომე ზურაბიშვილი jest tylko marionetką zaplątaną w tę korupcyjną machinę tak zwanego Gruzińskiego Marzenia. Ona nie na i nigdy nie miała mocy sprawczej. Wiem to gdyż rozmawiałem z nią kiedyś jak była na UW w Warszawie.To nie są czyjeś kompilacje, tylko moje osobiste spostrzeżenia. W związku z tym mogą być subiektywne.
pabien 24 października 2022 17:08 Odpowiedz
Z częścią tego co napisałeś zgadzam się, z częścią nie. Bidzina bogaty był już przed wyborami.Wydaje się, że jego wygrana to jednak w znacznej mierze wina Saakashvilego. Tak jak w Polsce wina Tuska. Z jednej strony nieumiejętność oceny nastrojów społecznych, z drugiej cyniczny dobrze przygotowany przeciwnik oferujący proste rozwiązaniaU nas to była redystrybucja środków dla najbiedniejszych i obrzydzanie ZachoduTam zaoferowanie poczucia bezpieczeństwa.To działa nawet w lepiej wyedukowanych społeczeństwach niż nasze czy gruzińskie.A potem zaczyna się zawłaszczanie państwa, szczególnie łatwe tam, gdzie instytucje są wątłe.Warto przy tych porównaniach dodać, że tam Bidzina wygrał trzeci raz
niedzwiecki-pl 24 października 2022 23:08 Odpowiedz
Tak Bidzina był bogaty przed wyborami i przygotowywał od długiego czasu atak na Gruzję. Początkowo testował swoje pomysły w Czorwili, a następnie przejął władzę w całym kraju. Przejęcie władzy było w pełni demokratyczne i nastąpiło w październiku 2012 roku.
kermitt 29 listopada 2022 17:09 Odpowiedz
Piękna wycieczka, cieszę się, że nie tylko ja doceniam piękno szarości, betonu i widma poprzednich lat... :-)A byłeś w zamknietej stacji wyciągu Mtatsminda?Socmod z jednej strony a z drugiej dekadenckie pozostałości architektury art nouveau w dzielnicy Sololaki, w każdym zakątku Tbilisi mozna znaleźć pełno perełek....Btw. przejeżdżałam kidys obok fabryki żelazostopów Zestafoni i tez robi wrażenie!Tskaltubo zdecydowanie polecam, odwiedzic, Chiatura wciąż na mojej liście.
pabien 29 listopada 2022 17:09 Odpowiedz
Wszystkiego nie da się zwiedzić w tydzień. W Tbilisi generalnie omijałem okolice starego miasta, stacja kolejki była tu ofiarą. Widziałem inną, nieczynną.A skoro już zabieram głos, to po kilku rozmowach przekonałem się do tego, że w tytule powinni być jednak rosyjscy "zbiegowie" nie "uchodźcy" - ktoś mi wcześniej zwracał na to uwagę, ja upierałem się przy swoim, ale już tego nie robię
yendras 11 grudnia 2022 23:09 Odpowiedz
Pabien, jak zwykle świetna relacja i niesamowita architektura - masz prawdziwy talent do wynajdowania perełek niezależnie czy to postradziecja czy Francja.Co do kwestii Rosjan w Tbilisi to słuchałem ciekawego podcastu w Dziale Zagranicznym: https://dzialzagraniczny.pl/2022/05/jak-gruzinska-stolice-zmienila-rosyjska-napasc-na-ukraine-dzial-zagraniczny-podcast128/ - wygląda na to, że Rosjanie wycięli z rynku wszystkie mieszkania o lepszym standardzie zwielokrotniając stawki wynajmu, a część przybyszów w dalszym ciągu pielęgnuje wielkorosyjskie uprzedzenia do "ciornożopców". Czytałem też arcyciekawy wywiad z chłopakiem z Moskwy (chyba), który uciekł przez zieloną granicą z Obwodu Kaliningradzkiego do Polski, potem wylądował jako nielegalny imigrant w słynnym obozie w Wędrzynie. Nie pamiętam czy to było na oko.press czy na krytyce politycznej (niestety nie mogę teraz tego znaleźć), w każdym razie lektura przypomina o tym, żebyśmy nie ulegali pokusie mierzenia wszystkich jedną miarą.